Resident Evil Suite

Strona główna

1287900727|%e %b %Y, %H:%M %Z|agohover

Wpis nosi nazwę utworu, którym ostatnio się zasłuchuję… oczywiście pochodzi z soundtracku Resident Evil: Afterlife.

Po miesiącach leniuchowania i dziwnej potrzeby odświeżenia znajomości z czasów zamierzchłych, nadszedł czas pracy, godzenia dwóch specjalizacji, aktywnego działania w kole naukowym i utrzymywania tych odświeżonych kontaktów. Tylko czasu i chęci brakuje na pisanie magisterki :( Wizja ciągłych poprawek nanoszonych najpierw na konspekt a później na wielkie rozdziały mojej pracy i ta wizja pisania, poprawiania, pisania od nowa i tak w kółko do osranej śmierci budzi we mnie pytanie: czy warto w ogóle podejmować się współpracy z promotorem? Może lepiej kopnąć go w tyłek i pracować samemu? Albo w ogóle na dostać tytułu mgr-a w tym roku akademickim? Przecież i tak za rok będę pisać kolejną pracę… ;) No ale powiedzmy, że wizja posiadania podwójnego tytułu (skrót myślowy od: obronienia dwóch magistrów, bo tytuł będzie jeden i ten sam) jest na tyle kusząca, by moja bierna natura miała ochotę podjąć to wyzwanie. Niestety muszę jeszcze zweryfikować informację czy faktycznie obecny program studiów 2 stopnia specjalizacji Inwestycje i Nieruchomości nie odpowiada wymaganiom programowym Ministerstwa Infrastruktury co do licencji na zarządcę nieruchomościami. Tełoretycznie jeszcze 1,5 roku temu kuszono nas wizją, że na chwilę obecną wszystko jest dostosowane do takowych wymagań i wystarczy zrobić po studiach prawie 300 godzin praktyk pod okiem licencjonowanego zarządcy, by takową licencję dostać.

A teraz doniesienia z giełdy :) Po ponad rocznej przerwie wznowiłam zabawę na wortalu GraGiełdowa.pl, ponieważ taka gra zmusza mnie do interesowania się sprawami bieżącymi, nawet polityką, dzięki czemu jestem "na czasie". Po kilku miesiącach grania miałam zysk wielkości 55 tysięcy złotych, rozpoczynając grę z kapitałem początkowym 100 000 złotych. Jednakże muszę przyznać, że krach na giełdzie dużo pomógł. Ceny akcji solidnych spółek spadały na łeb na szyję, bez większego uzasadnienia - jedynym była recesja. I tak kupując chyba w lutym albo w grudniu akcje Żywca za ok. 425zł po 2 miesiącach sprzedałam je za 545zł. Ładny wynik uzyskałam też na akcjach Getinu i w miarę przeciętny na TVNie. Wykorzystując kilkudniowy kilkuprocentowy spadek cen akcji banków, w przeciągu miesiąca można było trochę zyskać. Jednak teraz jest inna sytuacja na rynku - teraz nie ma tak łatwych okazji i trzeba wykazać się wiedzą i intuicją. Na razie inwestując w Sobieskiego w chwili spadku cen do 80zł za akcję, po 2-3 dniach gry mam 3 600zł czystego zysku (wortal Gra Giełdowa wprowadził jakiś czas temu opłaty za transakcję, by zbliżyć warunki gry do realistycznych mechanizmów na GPW i tak opłata za zlecenie kupna akcji wynosi 5zł lub 0.39% wartości transakcji, dlatego gdy wartość akcji jest taka sama jak w chwili zakupu, to mamy stratę wysokości tej opłaty). Szczerze powiedziawszy nigdy nie wczytywałam się w teorie dotyczące giełdy papierów wartościowych, nie potrafię też spekulować na podstawie wiadomości o spółkach w stopniu osób zafascynowanych giełdą, ale uważam że moje techniki dają rezultaty :)

Jeszcze kilka słów o mojej innej "pasji" - zakupach! Otóż mnogość wszelkich promocji w sklepach odzieżowych przyprawia o ból głowy. Oprócz sezonowych mega wyprzedaży, z którymi jesteśmy oswojeni tylko kilka lat, dochodzą coraz częściej i na wielką skalę dwa rodzaje wielkich obniżek cen:

  • osoby zapisane do newslettera danej marki lub "lubiące" daną markę na facebooku,
  • osoby polecające małe rabaty kilku osobom mogą otrzymać duży rabat.

W chwili obecnej mogę napisać, że House prowadzi dość regularne zniżki dla tej pierwszej grupy osób, faworyzując oczywiście fejsmaniaków (osoba będąca na liście newsletterowej zwykle dostaje około 10% niższy rabat). Z kolei Esotiq próbuje zwiększyć sprzedaż za pomocą akcji "zostań ambasadorką Esotiq" i tu za namówienie do zakupu 3 koleżanek, które dostaną 20% zniżki na nieprzecenione towary, my - jako ambasadorzy - dostaniemy produkt gratis - ale uwaga! - przy zakupie jednego produktu z ich sklepu. Przecież nie ma nic za darmo drodzy ambasadorzy ;) Nie wiem czy to grupa fejsa buduje w firmach potrzebę posiadania konta na tym portalu w celu promowania marki, czy jest to poprostu świetna okazja zwęszona przez same zespoły marketingu i reklamy, ale facebook nie stał się tylko fajnym portalem społecznościowym - jest kolejnym przebiegłym narzędziem marketingowców, by nas związać i przywiązać do marek na stałe! Problem w tym, że wraz z mnogimi akcjami zniżkowymi same ceny produktów powindowały w górę i moi drodzy - kupujemy defacto ciuchy w podobnej cenie jak jeszcze dwa lata temu. Jedyna różnica jest taka, że uważamy się za tak bardzo "special", że postrzegamy te ceny jako super okazję.

To chyba na tyle z wypisania wszelkich oczywistości frapujących mnie od pewnego czasu lub z opisu mojego stanu życiowego (patrz: drugi akapit, jeśli w ogóle są jakieś akapity ;p).

Dodaj nową wypowiedź
lub Zaloguj się jako użytkownik serwisu Wikidot.com
(nie będzie opublikowany)
- +
O ile nie zaznaczono inaczej, treść tej strony objęta jest licencją Creative Commons Attribution-ShareAlike 3.0 License